ŚWIATOPOGLĄD

Filozofia

Artykuły na tematy filozoficzne

Aktualne motto: Pracujemy, aby mieć czas na swoje sprawy i robić wtedy to, czego nie musimy.
- Arystoteles,  384-322 p.n.e.

2023-11-16 Kałuski Bogusław
Informacje umysłowe a Internet

O tym, skąd pochodzą informacje duchowe oraz o tym, co one są warte, spekuluje się od dawna. Jedni uważają, że wszystko to, to tylko domysły ludzi, a inni uważają, że istnieją rdzeniowe informacje pochodzące od istot wyższych.

Przed wiekami, w małych gromadach ludzkich administrowaniem informacji duchowych zajmowali się wioskowi mędrcy. Gdy społeczności ludzkie zaczęły się organizować we większe całości, to zaczęły powstawać organizacje religijne, najpierw słabo sformalizowane, a później ustrukturalizowane w formę organizacji kościelnych.

Przekazy informacji dokonywane przez organizacje kościelne stawały się coraz bardziej skodyfikowane. Z czasem były one ujmowane za pomocą pisma i wtedy zmiana sformułowań była różnie: wyzwaniem, postępem, rewolucją, herezją, usztywnieniem. Zamożność społeczeństw umożliwiała organizacjom kościelnym propagowanie informacji nie tylko przez nauczanie bezpośrednie, ale także za pośrednictwem sprzedawanych materiałów drukowanych, najpierw w niewielkich ilościach.

Za nurt równoległy należy uznać pojedynczych ludzi i grupy, a z czasem formalnie zorganizowane zespoły o zacięciu naukowym, którzy starali się i starają się informacje zdobywać, weryfikować i propagować – uwaga: niezależnie od źródła ich pochodzenia lecz w zależności od takiej czy innej, ale gremialnej oceny ich jakości. W tym nurcie coś jest traktowane za wartościowe nie dlatego, że jest uważane za pochodzące np. od boga, ale wartościowe jest to coś, co ma ewidentnie ludzkie źródło oraz daje się przez innych ludzi ponownie rozumieć, poznawać, sprawdzać, stosować. Doskonałość i ostateczność wypowiedzi naukowych jest mimo tego, oczywiście różna.

Kolejny etap polegał na tym, że drukarze uniezależnli się od organizacji kościelnych i zaczęli drukować to, co przynosi dochód. Powstał przemysł wydawniczy. Na rynki wrzucono mnóstwo materiałów drukowanych, które już nie były skorelowane z zasadami organizacji kościelnych i naukowych, lecz po prostu z ekonomiczną zasadą maksymalizacji zysku. Lojalność drukarzy wobec wielkich organizacji przestała być warunkiem ich działania i podobnie ich lojalność wobec szkół i uniwersytetów. Skorzystali na tym wolnomyśliciele, ale poza tym na rynku znalazło się także mnóstwo materiału informacyjnego, który działa na umysły tak, jak alkohol, ale przynosi dozwolony czy nie zakazany prawem dochód. Alkohol jest przecież dozwolony.

W XX wieku w państach nowoczesnych zakończył się formalny związek organizacji państwa z organizacjami kościołów działających na terenie czy w zasięgu władzy państwa. Państwa totalitarne sowieckie zakazały religii lub je rozmyślnie psuły, a aparatów kościelnych używały do śledzenia tych obywateli, którzy tam się zgłaszali, a więc czynnie okazywali brak lojalności partiom sowieckim. W państwach reżimowych innego rodzaju niż sowiecki, ekipy będące przy władzy używają ideologii narodowej lub religijnej do utrzymania się przy władzy. W państwach demokratycznych (mniejszego czy większego stopnia) została prawnie zadeklarowana równość różnych organizacji kościelnych oraz niekościelnych, a więc przynależność kościelna obywateli lub jej brak, przestała być dyskryminująca.

W wieku XX praktycznie wszystkie organizacje kościelne były jednak albo wstrząsane ujawnieniami dotyczącymi nadużyć i nie spełniania “statutowych” zadań, albo poniosły straty skutkiem samego echa odbierającego wiarygodność wielkim instytucjom religijnym.

Odkąd został upowszechniony Internet, każdy może napisać niemal dowolny tekst, a inni spożywają to tak, jak żywność z ogrodu sąsiada czy wino własnej roboty.

W tym oceanie mediów cyfrowych działają także wielcy gracze, którzy rozpowszechniają informacje prawdziwe i nieprawdziwe.

Informacje otrzymują naklejki jak w sklepach, ale nie ma instancji kontrolującej jakość. Wobec tej wolności i reklamy, nie na nauczycielu i redakcyjnym gatekeeper, ale na czytelniku i słuchaczu leży ocena i decyzja, co czytać i spożywać.

Problem jest w tym, albo inaczej mowiąc: wyzwanie nowoczesnego świata polega na tym, że, wobec kompleksowości informacji, ich osobiste sprawdzenie jest niewykonalne i czytelnikom czy słuchaczom pozostaje poleganie na autorytetach. W takim przypadku indywidualny człowiek, jako istotą społeczną, można skorzystać z tego, co mają, robią czy wiedzą inni. W każdej wspólnocie istnieje pytanie: kto jest autorytetem i dlaczego? - Współcześnie słowo “ekspert” (samo w sobie także stare) jest wprowadzane w miejsce słowa “autorytet”, aby zaznaczyć, że ważne są wysokiej jakości osiągnięcia danej osoby. Słowo “autorytet”, które pierwotnie ma zbliżone znaczenie, w biegu historii zostało obciążone kontekstem władzy autorytarnej, a więc opiniowaniem i decydowaniem umożliwionym wysoką, czy wręcz siłową pozycją społeczną.

Internetu kiedyś nie było, a co najwyżej spotkania. Strach powstrzymywał ludzi przed gadaniem. Jednak alkohol rozwiązywał ludzkie języki, a co niektóre gorące głowy i bez tego wypowiadały się swobodniej, niekanonicznie czy krytykując władzę sołatysa, albo nawet wyższą. To nie znaczy, że każdy taki chwilowo odważny miał rację. Tak czy owak propagacja była znikoma. - Aktualnie czytanie, pisanie, dyskutowanie czy choćby rozmawianie w Internecie jest dla wielkiej ilości osób historycznie nowym elementem życia: sposobem tworzenia i reflektowania. Jest elementem samorealizacji. To nie jest bez konsekwencji. M.in. wpływa bowiem na formowanie własnego światopoglądu. Za tym idzie nie tylko samopoczucie, ale także taki czy inny rodzaj zakupów oraz wybór takich czy innych partii politycznych.

Co z tego, co my czytamy, myślimy, mówimy czy piszemy jest pewne? - Trudno odpowiedzieć. A nawet trudno oszacować ryzyko błędu i ryzyko skutków błędów. Bo przecież to się przekłada na nasze jedzenie i zdrowie, pracę i zachowania, a przez nasze wybory polityczne także na innych ludzi w gminie, mieście i państwie.

Istnieją grupy zorganizowane i działające wg. trwałych reguł. - Przykładowo naukowcy są zobowiązani napisać wszystko tak, aby inny naukowiec, o porównywalnej fachowości, mógł dany tekst zrozumieć i sprawdzić. Sprawdzenie odbywa się albo przez rozumowania, albo przez ponowienie doświadczenia. W ten sposob prowadzona jest weryfikacja w ramach światopoglądu naukowego i ona ma zasięg globalny. Skalkulowanie ryzyka jest niewykonalne.

Kolejną grupą zorganizowaną są duchowni i teolodzy, a więc osoby z kręgu organizacji kościelnych. Oni wypowiadają się tak, jak podpowiada im rozum, a to, czego rozum nie jest w stanie wymyśleć, dodatkowo zaczerpują z ksiąg świętych. A nawet jak rozum coś podopowiada, to nie może to być użyte, jeżeli jest postrzegane jako będące w sprzeczności z zawartością ksiąg świętych. Dyskusja odbywa się w ramach jakiegoś jednego wyznania lub między wyznaniami. Tu nie ma globalności, bo poszczególne wyznania nie chcą zrezygnowa ze swoich ksiąg świątych. To oczywiste, bo rezygnacja owocowałaby utratą odrębności, a ewidentnie ludziom potrzebna jest odrębna tożsamość, czy dla ludzkich ego czy dlatego, że to daje dynamikę lub “lepszą” pozycję w państwie czy na świecie.

Cała pozostała reszta ludzkości, która nie karmi swych umysłów tematami relgijnymi lub naukowymi, żyje informacjami zawodowymi, gazetowymi oraz prywatnymi publikacjami.

Informacje zawodowe związane są z rozwojem techniki i trendów ekonomicznych. Podlegają stałym zmianom i wymagają ustawicznego kształcenia.

Informacje gazetowe, czy w ogóle medialne,  są po części prawdziwe i rzetelne. Zawierają także wiele interpretacji i spłyconych omówień, a nawet informacji niewłaściwych,  uzależnionych od orientacji politycznej czy gospodarczej właścicieli gazet. Nie ma mediów apolitycznych. Jest oczywiste, że nie każdy nurt polityczny jest postępowy i moralnie dobry. Sprzężenie mediów oraz partii politycznch demokratycznych daje szansę na dyskusję między dziennikarzami i partiami. Natomiast sprzężenie mediów z koncernami powoduje, że publikowane jest to, co przynosi dochód. Sprzężenie mediów z reżimami polityczymi powoduje, że publikowane jest to, co wspiera utrzymanie się reżimów przy władzy. Wszystkie sprzężenia są mieszane, ale zwykle jakiś element stylu dominuje.

Informacje rozpowszechniane kanałami osobistymi, a więc na stronach i blogach internetowych oraz sporadycznie w prywatnych książkach są takiej jakości, jak wiedza i morale ich autorów.

Powyższe wyliczenie pokazuje, że proces twórczy i publikacyjny nie jest tak po prostu dobrej jakości, lecz może być kiepskiej jakości z wielu powodów. A więc najpierw z powodu niewiedzy autorów. Albo rozmyślnie, ponieważ autor ulega tym, którzy jego twórczość zamawiają i tak czy inaczej wynagradzają. A także dlatego, że autor z własnych pobudek dąży do manipulacji czytelnikami.

Pomyślmy: kto kieruje się dążeniem do prawdy i dobra człowieka oraz ma ku temu efektywne kompetencje?

W procesy działań naukowych włączona jest intuicja. Na każdym etapie, a zwłaszcza na etapie pomysłów. Zasady działania gigantycznego świata nauki umożliwiają weryfikację większości twierdzeń wg. aktualnych zasad nauki. Ale nie wszystkich. Wiele pozostaje w formie hipotez i czeka na ich sprawdzenie w zastosowaniach intelektualnych i technicznych. Nie wszystko zostanie jednak sprawdzone. Nawet nie wszystko zostanie przeczytane. Niektóre rzeczy zostaną wymyślone ponownie. - Intuicja nie jest dopuszczana jako argument przy weryfikacji hipotez naukowych. Nawet jak ktoś ma intuicję, to musi ją wykazać w innej formie, a więc w postaci zrozumiałego wywodu, albo w postaci powtarzalnego doświadczenia.

Tzw. zwykły czytelnik mediów wielkich (telewizji, gazet) oraz blogów prywatnych, który nie może treści czytanych, słuchanych czy oglądanych weryfikować, musi polegać na ekspertach oraz właśnie na intuicji. Nie ma w praktyce użytecznej drogi trzeciej.    

Istnieje wiele kręgów dyskredytujących intucję lub przyjmujących ją warunkowo.  Naukowcy są o tyle solidni, że jej nie przekreślają, lecz domagają się weryfikacji. - Także sfera gospodarki ma jasne kryteria: nie przekreśla intuicji, lecz wymaga jej sprawdzenia. Właściwa jest ta intuicja, które przekłada się na dochody. - Artyści powołują się często na intuicję czy natchnienie. Ten krąg jest do intuicji nastawiony zdecydowanie pozytywnie. - Duchowni natomiast straszą ludzi “podszeptami szatana” czy innych “złych duchów” i kierują dzieci na takie czy inne lekcje katechizmów, a dorosłych do kościołów. Religie nie są czymś złym, ale instytucje kościelne mają skłonność do uprawy serc i umysłów na swoją modłę.

W takiej ogólnie mglistej atmosferze czytelnikom jest trudno polegać na własnej intuicji. Naukowiec zna się solidnie tylko na swojej dziedzinie. Podobnie technik. Podobnie duchowny. Poza swoimi obszarami wszyscy muszą korzystać albo z pomocy ekspertów (tych, którym wierzą), albo właśnie z intuicji.

Co to jest intuiacja? - To nie są jakieś emocje czy uczucia, lecz przebłysk umysłowy z podświadomości, a więc z obszaru całej posiadanej przez danego człowieka wiedzy. O ile myślenie świadome jest łatwo reflektowalne, o tyle intuicja jest efektem procesów głębokich i nie da się ustalić, w jakich konkretnie krokach doszło do takiego przebłysku. Można jedynie obserwować podpowiedzi własnej(!) intuicji i w ten sposób nabywać wprawy w jej stosowaniu i sprawdzaniu.

 

na górę