ŚWIATOPOGLĄD

Dziecko


Artykuły na temat wychowania dzieci

Wszystkim dzieciom życzę, aby spełniły się wasze najpiękniejsze i najlepsze marzenia

2009-05-11 Kałuski Bogusław
Wychowanie pod kloszem. Wychowanie antyautorytarne. Wychowanie dziecka tak aby nie było w centrum. Mistrzowie życia.

 

Wychowanie pod kloszem ma umożliwić osiągnięcie przez dziecko samodzielności. Jest po to, aby z czasem mogło o własnych siłach działać i bronić się. Bez tego dziecko często dostaje zbyt wiele razów od życia i nauczka je zgarbia zamiast zahartować. - To nie jest wychowanie bezstresowe. To byłaby iluzja. Zawsze jest jakiś stres.

Najczęściej bywa tak, jak w lesie. Wiele drzew się sadzi. Od maleńkości nachodzą na siebie, walczą o światło, wykrzywiają się. Większość co trochę się wycina, aby robić miejsce tym szybciej rosnącym. Tylko niewielka część dożywa dorosłej formy i osiągnąwszy wiek poborowy jest rżnięta w tartakach i trafia do fabryk. Tylko wyjątki żyją dojrzałym życiem starych drzew, a ich owoce są używane w szkółkach do nowych nasadzeń. – Czy tak musi być z naszymi dziećmi?

Tony Antony, mistrz świata w karate, którego dziadek (też mistrz) po prostu bił, gdy tylko wiekowo dojrzał do ćwiczeń, wyrósł na mistrza sprawności fizycznej, lecz z czasem uznał, że jego psychika była zmasakrowana. Miał odwagę odejść od walki, przyznać się do błędów i wszedł na inną ścieżkę. - Wychowanie bez walki jest sztuką, której dorosłym trudno sprostać.

Inna sprawa. Czy brak kontaktu z innymi dziećmi jest szkodliwy? Czy dzieci uczą się od dzieci więcej dobrego czy złego? Dalaj Lama wychowywał się wśród dorosłych i wyrósł na człowieka światowego formatu. Dzieciom potrzebne są dobre wzorce, a nie „towarzystwo”. – Trzeba więc powiedzieć o wychowaniu lekko na wyrost (lub można nawet całkiem sporo na wyrost). My dorośli też przecież marzymy o sprawach, które są większe niż to, co już mamy.

Wychowanie antyautorytarne trenuje dziecko w podejmowaniu decyzji. Dzięki temu może autentycznie decydować o różnych sprawach. O jedzeniu, ubraniu, zabawie, a z czasem o wszystkim. Takie podejście wymaga cierpliwości ze strony rodziców i dużo czasu. To wymaga wielu lat pozwalania. I bycia w pobliżu, aby dać wsparcie, gdy decyzje nie były udane – aby dziecko mogło próbować podjąć inną decyzję. Właśnie tak wygląda nauka samodzielnego podejmowania decyzji. - Tu nie ma i nie może być mowy o pozostawianiu dziecka samemu sobie! Poza tym dziecku potrzeba autorytetów, oczywiście.

Ale najtrudniejsze jest takie wychowanie, taka uważność, aby dziecko nie było w centrum. Często staramy się wychowywać dziecko bardzo aktywnie (jesteśmy nadaktywni) i dochodzi do sytuacji, że dziecko nigdy nie jest samo, ani nigdy nic samo nie inicjuje, aż wreszcie jest uzależnione od naszej obecności, naszej inicjatywy i aktywności. – Chcieliśmy dobrze, a staliśmy się nadopiekuńczy. – Jak takie dziecko ma sobie radzić w dorosłym życiu? Bo czy zawsze będzie w centrum uwagi? Czy będzie umiało radzić sobie na boku?

Wymieniłem kilka haseł. Są one od siebie współzależne. Można powiedzieć, że utrudniają sobie grę. Ale można też powiedzieć, że gdy uda się stworzyć udaną drużynę, to mamy mistrzów życia.

Może jeszcze kilka uwag o aktywności rodziców razem z dziećmi. Pierwsze - trzeba zaczynać już od czasu urodzenia dziecka, bo ono już wtedy patrzy, czuje i uczy się. A nawet od poczęcia.

Drugie - robiąc coś z dzieckiem trzeba zaczynać od rzeczy najprostszych, od gotowania, sprzątania i innych czynności domowych. Potem możemy robić wszystko.

Trzecia rzecz, to naturalność. Tak jak każdy człowiek, dziecko najpierw zaznajamia się z rzeczami zwykłymi, istniejącymi na świecie od zawsze, najpierw więc drzewo, kot, pies itd. Dopiero potem jest czas na sztukę abstrakcyjną. A trzeba nam wiedzieć, że bajki telewizyjne z wymyślnymi postaciami, to jest sztuka abstrakcyjna, podana zbyt wcześnie, zanim dziecko poznało rzeczy zwykłe. W ten sposób dziecko uczy się świata zdeformowanego i nabywa wzorców, które nie są naturalne.

Czwarte – jako dorośli potrzebujemy nauczyć się rozwiązywać duże i małe kryzysy, konflikty, problemy itp., bo to, jak my te umiejętności zastosujemy w relacji z dzieckiem, ono przejmie jako wzory dla swego życia.

Piąte – jako dorośli kłócimy się, zrywamy więzi i kontakty. Czasem udaje nam się te zerwane kontakty przywrócić, ponownie nawiązać rozmowę itp. Z dzieckiem, cokolwiek by się stało, musimy przywracać kontakt zawsze. Nie ma takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby zrywanie więzi z dzieckiem. Zawsze trzeba odnawiać zewnętrzną więź, która w sercach trwa cały czas i boleje, gdy nie może być non stop realizowana w dotyku, słowach i czynach. Czasem są to dla nas sprawy małe, a czasem wielkie. Dla dzieci są to zawsze sprawy wielkie. 

* * *

Wszystkie modele wychowania dzieci muszą respektować jedno. Otóż dzieci zawsze są dziećmi, a rodzice są rodzicami. Nawet najbardziej samodzielne i dojrzałe dzieci, w nawet najbardziej "partnerskich" relacjach w rodzinach, potrzebują emocjonalnego wsparcia i życiowej, mądrej rady. Wtedy nawet najbardziej niedojrzali rodzice muszą się umieć znaleźć w roli rodzica, a więc wyjść z przyciasnej roli "wychowawcy" czy chwilowej roli "kolegi" swego dziecka (albo osoby zranionej) i dać wsparcie z góry. Inaczej system rodziny zaczyna niedomagać, a dzieci zaczynają chorować (czasem chorują rodzice). Rodzina nie jest drużyną piłkarską równorzędnych kolegów plus trener, lecz strukturą wielopoziomową, z relacjami poziomymi i pionowymi. Wszyscy tu wpływają na wszystkich, ale prym mają wieść rodzice. Zaś wzajemna relacja rodziców jest bazą i żródłem innych relacji. Bo tak jak z genów dziedziczone są wzorce ciała, tak przede wszystkim z pary rodzicielskiej następuje społeczne dziedziczenie wzorców zachowań.

na górę